poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Pamiętaj mnie cz7


 Spała nie spokojnie ale twardo. On obudził się dużo wcześniej. Wstał z łóżka opatulając ja delikatnie w koc. Sam dziwił się sobie skąd u niego tyle czułości dla zwykłej niewolnicy. Szybko jednak odgonił te niepokojące myśli. Nie interesowała go, była tylko własnością, cenną i rzadką własnością. Trzeba będzie doprowadzić ja do porządku zanim będzie można zacząć wykorzystywać to dobro. Az uśmiechną się na tą myśl. Salon Aleruuu był bardzo obszerny. Składał się ze zbieraniny najróżniejszych przedmiotów. Jednak Maracusa najbardziej zainteresowały drzwi naprzeciwko łóżka.  Za nimi ujrzał kolejną obszerną sale. Oświetlona była ostrym światłem. Ściany nie zostały pomalowane, odbijały się metalicznie na środku stały najróżniejsze maszyny. Maracus nie był w stanie na początku określić co to było. Składały się z ostrych szpikulców więzów łańcuchów kołowrotów. Dopiero gdy podszedł bliżej i poczuł zapach krwi zdał sobie sprawę na co patrzy. Te maszyny to były tak na prawdę narzędzia tortur. Nie był w stanie określić do czego większość z nich mogło by służyć ale te które znał wprowadziły go w konsternacje. Oczywiście w Imparium torturowanie niewolników nie było zabronione ale istniały pewne obostrzenia za które może nie karano ostro ale poważnie piętnowano. Zapach krwi mimo tego iż starannie tu wysprzątano był wręcz ogłuszający. Kobiety mężczyźni dzieci. Humanoidy najróżniejszych ras. Niemowlaki wiele dziecięcej krwi a w tym wszystkim tak wiele krwi Sintiary. Odwrócił się. Stała w drzwiach.
- Podejdź tutaj – usłuchała – co tu się działo.
- To zależy o co pytasz Panie.
- Jak to zależy o co pytam?
- Ze strony Aleruuu oraz jego przyjaciół dużo zabawy.
- A z waszej strony? – odwróciła się na pięcie wyszła. Wróciła z wielkim arbuzem który wcześniej leżał na jednym ze stolików. Podeszła z nim do niewielkiej kopuły. Otwarcie jej zajęło chwilę. Włożyła tam owoc. Powoli znalazła odpowiednia dźwignię i nacisnęła ją. Sok z arbuza powoli zaczął się wylewać małym lejkiem który kończył urządzenie. Zbierał się w wielkiej zdobionej kryształami czarze.
- Normalnie wkładano tam niemowlęta – wyszła szybko z pokoju.
Mamcus stał osłupiały i patrzyła na powoli sączony sok. Maszyna obmyślana była tak sprytnie iż nakłuwała coraz bardziej obiekt znajdujący się wewnątrz. Bardzo powoli doprowadzał do śmierci. Wyszedł z sali. Sintiara znalazł siedzącą w rogu pokoju. Podciągnęła kolana pod samą brodę, oparła na nich czoło.
- Ubierzesz się odpowiednio i zaczniesz sprzątać tutaj. Możesz wydawać rozkazy niewolnikom. Masz się zając nadzorem nad wyczyszczeniem pokładu. Potem zajmij rozlokowaniem w kwaterach moich ludzi. Na końcu chce żebyś zracjonalizowała pomieszczenia mieszkalne niewolników.  – Gdy to mówił kolor jej włosów zmienił się na czerwono. Był to rodowy kolor Maracusa – Na ten temat porozmawiamy później. Masz pod żadnym pozorem nie ruszać tamtego pokoju oraz pojawić się u mnie na mostku na każde wezwanie.
- Tak Panie. – Wyszedł nie oglądając się za siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz